"Historia pewnej promocji" to najlepszy film Felliniady – zdecydowali zarówno członkowie jury, jak i widzowie 15. edycji festiwalu.
Tradycją festiwalu promującego kino utrzymane w duchu twórczości
Federica Felliniego są nagrody Dużego i Małego FeFe.
Laureatem tej pierwszej został w tym roku
Wojciech Marczewski. Widzowie zobaczyli jego ostatni film –
"Weiser". To rozgrywająca się równolegle na dwóch płaszczyznach czasowych historia chłopca o nadprzyrodzonych zdolnościach, oparta na książce
Pawła Huelle. Po literackie motywy, mniej lub bardziej udanie, sięgali też młodzi twórcy, których filmy stanęły do konkursu o Małego FeFe. Jednak ani
"Klej" Przemysława Filipowicza, komedia na motywach opowiadania
Etgara Kereta, ani dramat inspirowany opowiadaniem
Kurta Vonneguta –
"Za ścianą" Karola Białasa nie wzbudziły tyle emocji widzów, co oparta na wnikliwej obserwacji rzeczywistości animacja
"Historia pewnej promocji" Tomasza Pawlaka. To opowieść o funkcjonowaniu supermarketu, przedstawiona z perspektywy jego klientów i pracowników. Z humorem prześmiewcy i trafnością analizy właściwą socjologowi Pawlak obnaża w nim rządzące nie tyle gospodarką, ale i sposobem myślenia mechanizmy kapitalistyczne.
Dojrzałość autora, stypendysty Warszawskiej Szkoły Filmowej, który zaledwie przed tygodniem obronił dyplom, doceniło nie tylko jury, lecz także widzowie. Film został wyróżniony również w towarzyszącym festiwalowi plebiscycie publiczności.
Poza
"Historią…" w konkursie można było zobaczyć także drugi, jakże odmienny, film Pawlaka.
"Ostatnia podróż profesora Igreka" to – w przeciwieństwie do szorstkiej, malowanej surową kreską nagrodzonej animacji – pastelowa baśń pełna wzruszeń. Pawlak, jak sam podkreśla, dobrze czuje się w obu formach. – Wciąż poszukuję swojej drogi – mówi autor. – Dałem się już poznać jako prześmiewca. A dzięki filmowi o profesorze chciałem pokazać, że potrafię nie tylko drwić, lecz także jestem wrażliwym chłopcem.
Poziom konkursu, do którego dopuszczono dziesięć filmów, z roku na rok jest coraz wyższy.